Jesteś piękniejsza niż myślisz!

Natura jest piękna

Jestem w salonie fryzjerskim, umówiona na obcinanie włosów. Pani myje mi głowę, zaskoczona pyta, czy to moje naturalne włosy? Mówię, że TAK. Pani pyta kiedy ostatnio je farbowałam. Szczerze odpowiadam: NIGDY. Kobietka nie umiała ukryć zdumienia na twarzy. Jestem pewna, że ma inne podejście do tematu, bo jej włosy były koloru super jasny blond, a końce były różowe.

Idę do drugiej Pani, rozczesuje mi włosy i pyta o to samo, co pierwsza. Odpowiedź podobna. Nigdy nie farbowałam włosów, ani trochę i ani razu. Kobietka zachwala, że umie robić takie ‚ombre’ (taki ze mnie laik, że w pierwszym momencie nie wiedziałam co to), że wyglądają jak naturalne włosy. Pani dalej dopytuje jak to możliwe, bo ona naturalne włosy widuje u obcinanych, czy czesanych dzieci, a nie dorosłych kobiet.

Drąży temat, drąży… w końcu pyta bezpośrednio, dlaczego nie farbuje włosów?

 

Odpowiedź ją zaskoczyła i skończyły się pytania, temat natychmiastowo uległ zmianie, a Pani zdawała się nie dowierzać moim słowom. Powiedziałam… po prostu, że nie farbuje włosów, bo nie mam takiej potrzeby, podobają mi się moje włosy, więc po co mam je farbować?

Kolejna wizyta u fryzjera, inne miejsce, inna Pani. Tym razem na czesanie, kolejne zdziwienie. Te same pytania. Ta sama odpowiedź. Choć ta Pani dopytuje dalej. Stwierdza, że jak będą mi siwieć, to na pewno zacznę farbować. Ja na to, że na dzień dzisiejszy, zdecydowanie nie mam tego w planach. Bo widok babci z swoimi włosami budzi we mnie pozytywne emocje. Marzę o tym, by być taka siwiutką babcią. Bo tak jest. Dla mnie siwe włosy to nic złego, to oznaka dojrzałości, a co za tym idzie mądrości i doświadczenia życiowego.

Pani kończy mnie czesać i pyta jaki makijaż będę robić. Chwila zastanowienia…i już wiem, że będzie kolejne zdziwienie. Bo nie robię wcale. Jak to? Ani oka, ani trochę pudru, żadnego koloru?

Nie! A dlaczego?

Bo nie maluje się wcale, ani bez okazji, ani przy specjalnej okazji.
Raz tylko miałam pomalowaną twarz, o nieszczęście w dniu ślubu! Niestety uległam presji otoczenia i umówiłam się na makijaż ślubny. Wyobrażam sobie, że czułam się tak samo nieswojo, jak Panie które ze zdumieniem kręcą głowa, jak można się nie malować. One czują się gołe i nieatrakcyjne bez malowania. Ja wręcz odwrotnie. Po wyjściu z tego salonu piękności, czułam się jak klaun, jakbym miała pomazaną twarz, z nieznanego mi powodu. Weszłam do domu w najważniejszy w życiu dzień, zobaczyłam się w lustrze i uwierzcie mi, że zaczęłam płakać. Tak, że tusz zaczął mi płynąć po policzkach.

Ale upewniona zdaniem otaczających pań, że wyglądam pięknie, wytarłam czarne mazy i stwierdziłam, że może nie jest tak źle, jak mi się wydaje. Ale zupełnie nie czułam się jak ja.

Nie wiem dlaczego króluje taki kanon piękna, ulepszanego, sztucznego, że malowanie uatrakcyjnia, że zmiana koloru włosów, jest popularna i fajna, że pomalowane paznokcie, czy dziury w uszach są konieczne, oczekiwane, nawet powiedziałabym, że społecznie wymagane.

Może to po prostu nie dla każdego? Bo, że nie dla mnie, to jestem pewna. Czy to źle?

Każdy nich decyduje o sobie, o tym z czym mu naprawdę dobrze.

Dla mnie nie jest problemem, że większość kobiet się maluje, farbuje czy lakieruje. Jeśli z tym czują się faktycznie dobrze, nich to robi. O ile ktoś nie próbuje mi wmówić, że będę wyglądać ładniej, gdy to czy tamto, to jest dobrze. Bo ja lepiej wiem od otaczających mnie Pań, czy to mi odpowiada czy nie.
A ja nie chcę się ani farbować, ani malować… bo po co? Argument, bo będziesz ładniejsza, do mnie nie przemawia ?

Przecież my wszystkie jesteśmy piękne takie jakie jesteśmy, naturalnie i każda na swój sposób. Po co to zmieniać? Ulepszać coś co i tak jest idealne?!

Szkoda, że od małego wpaja się nam, że nasz wygląd stanowi o wartości człowieka. Czujesz się źle sam ze sobą, to może się trochę ulepszyć, pomalować, pofarbować? Zmienić zewnętrznie? Ale to nie działa na długo.
Trzeba czuć się ze sobą dobrze od środka, wewnętrznie być przekonanym o swojej atrakcyjności, nieocenionej wartości i wyjątkowości.  Gdybyśmy umieli poświęci tyle czasu na własny rozwój, co na dbanie o siebie zewnętrznie, nawet nie tyle, ale choć trochę… jestem pewna, że mielibyśmy więcej szczęśliwych ludzi!

Odmienność i różnorodność jest piękna w każdej kwestii. Jeśli osoby wkoło, jak i ja, odnoszę się do innych z szacunkiem, niech każdy robi co uważa za słuszne.

Ja mam takie zdanie odnośnie malowania, czy farbowania, jakie mam. Czy się zmieni, czas pokaże ?

Każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu, ma zniekształcony obraz siebie. Niestety raczej w negatywną stronę. Pięknie prezentuje to poniższy filmik, obejrzyjcie koniecznie:

 

 

Widzicie czasami jak mama patrzy oczyma pełnymi miłości na swoje ukochane dziecko? Czy ona zastanawia się, czy ma jej dziecko ma odpowiedniej wielkości nos, czy może te uszka za bardzo mu nie odstają, czy z piegami mu do twarzy? NIE! Ona je kocha bezwarunkowo, takie jakie jest. Bo jest cudowne i wyjątkowe, jak każdy z nas. Życzyłabym nam wszystkim, żebyśmy umieli tak patrzeć sami na siebie. Oczyma pełnymi miłości, podziwu i szacunku. Bo tacy jesteśmy… PIĘKNI! Wszyscy, bez wyjątków!

Wiecie co dla mnie najbardziej zdobi kobietę? Jej szczery niczym nieskrępowany uśmiech. Radość wewnętrzna. Piękne, pełne ciepła spojrzenie. Niepowtarzalne oczy, które podobno są zwierciadłem duszy. Co więcej potrzeba?

Do napisania tego artykułu skłoniły mnie ostatnie, opisane sytuacje, a dzieła dopełniły filmik, który już dawno temu widziałam na YT.

Zapraszam, żeby rzucić okiem.

 

Chcemy być piękne, akceptowane przez innych, lubiane… ja mówię Ci, że jesteś piękna!

Tak po prostu JESTEŚ i zawsze BYŁAŚ PIĘKNA!

Dlaczego tak trudno nam w to uwierzyć?!

Życzę wam, abyście patrzyli na siebie z miłością, jak ta kochająca mama!

Pozdrowienia dla wszystkich PIĘKNYCH ludzi!